środa, 11 listopada 2009
O szkole
Szkoła mieści się w zespole parkowo-pałacowym z XIX wieku. Do dziś przetrwała prawie półkilometrowa "aleja Rohlandów". To prawie dziewięćdziesiąt okazałych, 200-letnich lip. Zachował się też dworek Rohlandów wzniesiony przez Romana Rohlanda, syna gen. Franciszka Rohlanda - bohatera powstania listopadowego.
Pszczela Wola to przede wszystkim jeden z nielicznych skansenów pszczelarskich, pełen wiekowych uli, z których 23 sztuki wpisane są na listę zabytków. - Tylko proszę nie nazywać ich barciami - strofuje dyrektor szkoły p. Mirosław Worobik - Barć to pomieszczenie dla pszczół w żywym, rosnącym drzewie. To, co tu eksponujemy, to przede wszystkim kłody.
Najstarsza, blisko 300-letnia, kłoda stoi przy wejściu do szkoły. Dopóki pomysłowy pszczelarz nie wyciął jej z drzewa i nie postawił w swoim sadzie, była ową barcią, o której opowiada p. Worobik. Są tu jeszcze zabytkowe dziuplanki i kószki (słomiane ule w kształcie dzwonu). Eksponaty zbiera młodzież podczas wakacyjnych wędrówek.
- To głównie efekt wymiany. Oddawaliśmy pszczelarzom zrobione przez siebie ule, w zamian przywoziliśmy te bezcenne starocie. Wiele z nich pewnie nie doczekałoby dzisiejszych czasów w swoim naturalnym środowisku - uważa pan dyrektor.
Spacerując po parku i rozkoszując się aromatem największej w kraju alei miododajnych kwiatów, warto rozglądać się na boki. Na ścianie pawilonu dydaktycznego dostrzeżemy siedlisko pszczoły samotnicy (tej, która czasami zalęga się na strychach domów). Na jednym z drzew zobaczymy pracującego bartnika, na innym - wspinającego się misia. Na łasucha czeka jednak pułapka, tzw. samobitnia. To zawieszony na linie kloc zasłaniający wejście do barci. Gdy miś chciał go odsunąć, kloc siłą naciągu strącał go w dół, na zaostrzone żerdzie. Miś, barć, bartnik i samobitnia to oczywiście atrapy, które jednak pobudzają wyobraźnię turysty.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Każdy miesiąc niesie ze sobą coś nowego, nie tylko w naszym życiu ale także w przyrodzie. Sierpień jest miesiącem gdzie powoli żegnamy ptaki, które przyleciały do naszego kraju odbyć lęgi i wraz z młodymi lecieć tysiące kilometrów do miejsca zimowania. Najwcześniej zaobserwować można właśnie bociany białe szykujące się do podniebnej podróży. Już w połowie sierpnia można je zaobserwować gromadzące się na polach lub łąkach, na tzw. sejmikach. Młode osobniki, wraz z dorosłymi przechadzają się po polu szukając pożywienia i przygotowując się do wyczerpującej podróży do Afryki. Niekiedy poszukiwanie takich miejsc, bocianich spotkań, jest nie lada wyzwaniem. Ale zdążają się przypadki, kiedy zupełnie nieoczekiwanie sami natkniemy się na taki „bociani zlot”. Widok stada bocianów składającego się z kilkunastu osobników robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńW naszym kraju liczba osobników w 2004 roku stanowiła ok. 23% światowej populacji
Arkadiusz B